Przeczytałam
właśnie bardzo ciekawe spostrzeżenie dotyczące ludzi których
spotykamy na naszej drodze. Maciej Bennewicz napisał, że jeżeli
spotkanie z drugim człowiekiem wywołuje u nas negatywne emocje,
warto zadać sobie pytanie “ Czy ten człowiek może być moim
przyjacielem czy nauczycielem?” Tylko te dwie opcje! Więc w
sytuacjach gdy ktoś zepsuje wam trochę krwi (lub trochę więcej
niż trochę) zachęcam do koncentracji na powyższym pytaniu i nie
poprzestaniu dopóki nie uzyskacie odpowiedzi. Następnie znajdźcie
minimum pięć pozytywnych rzeczy których ta osoba was nauczyła. To
samo możecie wykorzystać przypominając sobie zdarzenia z
przeszłości. Możliwe, że w dalszym ciągu żywicie do kogoś
urazę, a tak naprawdę ta osoba była dla was mistrzem Yoda.
Więc... gotowi aby zacząć dostrzegać wokół siebie mistrza Yode w jego różnych przebraniach, a następnie uczyć się od niego? czy wolicie przyjąć postawę Małej Mi, zmarszczyć brwi, zadrzeć nos do góry i tupać nogami?
Cokolwiek wybierzecie ja życzę wam powodzenia w czerpaniu jak najwięcej lekcji i satysfakcji z kontaktów z innymi ludźmi! I spokoju oczywiście, bo tak naprawdę nikt nie ma takiej mocy żeby wyprowadzić was z równowagi chyba, że wy mu ją dacie.
Więc... gotowi aby zacząć dostrzegać wokół siebie mistrza Yode w jego różnych przebraniach, a następnie uczyć się od niego? czy wolicie przyjąć postawę Małej Mi, zmarszczyć brwi, zadrzeć nos do góry i tupać nogami?
Cokolwiek wybierzecie ja życzę wam powodzenia w czerpaniu jak najwięcej lekcji i satysfakcji z kontaktów z innymi ludźmi! I spokoju oczywiście, bo tak naprawdę nikt nie ma takiej mocy żeby wyprowadzić was z równowagi chyba, że wy mu ją dacie.