sobota, 14 maja 2016

Mały kaprys na osobisty przelew myśli

Moi drodzy czytacze i podglądacze, klienci przyszli i przeszli, mam ochotę napisać, podzielić się z wami skąd taka długa cisza z mojej strony, brak ruchu na fb, blogu, nie wspominając już o portalu irlandia.ie, czy różnego rodzaju wydarzeniach.
Agnieszka Adamska Life Coaching DublinCzasami wiele dzieje się na zewnątrz, a w nas jakby wszystko zastygło lub wręcz przeciwnie, na zewnątrz cisza jak makiem zasiał, a w środku burza z piorunami i tajfunami. Tak właśnie postanowiłam poddać się tej swojej wewnętrznej burzy, niesamowitej podróży bez sprzeciwów i jakiejkolwiek ingerencji. Tak też wiele wartości zostało wywróconych do góry nogami i przewartościowanych po raz nie pierwszy i z pewnością nie ostatni.
Zbieram się w sobie i gromadzę siły alby ruszyć z projektami, które dojrzewają i nabierają coraz to wyraźniejszych kształtów w mojej głowie oraz nowymi ofertami i warsztatami łączącymi całą moją wiedzę i doświadczenie zawodowe oraz życiowe.
Dodam też, że moje myśli powoli, choć śmielej przelewają się na papier w formacie większym niż wpis blogowy. Ale wszystko w swoim czasie.
Przez parę ostatnich miesięcy doświadczyłam wielu zwątpień, niejasności, oporu, smutku, rezygnacji, istnego chaosu, obaw, poczucia bezsilności i zagubienia, ale i były chwile zmiany stylu życia, uczenia się nowych rzeczy, przełamywania barier, odkrycie nowej pasji i absolutnego bycia  tu i teraz z bliskimi, bez planowania i zdobywania jakichkolwiek przyszłościowych celi. No poza jednym tzn. moim jedynym celem było to, aby być w danej sytuacji na 100% i dać z siebie 100%.
W chwilach zatracenia i zwątpienia w to, kim chcę się stać, dokąd tak naprawdę chcę iść i co chcę dać od siebie innym/światu, przeszkadzającym okazywał się być fakt, że doskonale wiem jak sobie radzić z natrętnymi, negatywnymi myślami. Przeszkadzającym, bo ja wcale nie chciałam się z nimi uporać, chciałam ich doświadczyć, dotknąć, usłyszeć to, co tak naprawdę chcą mi przekazać, ale mimo to, fakt, że nie rozprawiam się z nimi raz, dwa, wywoływał poczucie winy.
I dziś, w chwili, gdy się z wami tym dzielę jestem szczęśliwa, że pozwoliłam sobie na doświadczanie i przeżywanie tych wszystkich złych emocji i myśli. Bo nie chcę wierzyć i tworzyć swojej rzeczywistości tylko w oparciu o dobrą stronę mocy, eliminując tą drugą. Bo może i negatywne emocje i myśli nie pchają nas do przodu tak jak pozytywne, ale gdy raz na jakiś czas pozwolimy sobie na nie, one pozwolą nam obejrzeć świat i nas z innej perspektywy, nabrać innego oglądu i dystansu. Osobiście głęboko wierzę w to, że jak potraktujemy je tylko i wyłącznie, jako coś normalnego, jako część naszego życia, coś, co mija tak samo szybko jak się pojawia (a nawet jak nie aż tak szybko, to i tak mija) w najlepszym dla nas samych momencie, to one wzbogacą nas i pozwolą zachować życiową równowagę. Bynajmniej ja tak to widzę, czuję i głęboko w to wierzę.

Jakie jest moje przesłanie dla tych, którzy doświadczają chwil słabości lub gorszego samopoczucia; jesteście ludźmi w świecie błyskawicznego postępu, wszystko, czego doświadczacie jest normalne i minie. Każdy ma prawo do gorszych dni i gorszego samopoczucia. Nie jesteście nikomu winni trwającego 24/7 pozytywnego nastawienia i uśmiechu od ucha, do ucha. Jeśli jednak uważacie, że gorszy nastrój trwa za długo, podejmijcie decyzję, aby to zmienić. Jeśli uważacie, że to za duży kaliber na wasze barki ośmielcie się poprosić o pomoc, to naprawdę nie boli, a wręcz przeciwnie procentuje. Życie jest piękne nawet jak leje i wieje i jest jedno i szkoda czasu na pierdoły. I podkradnę Karolowi (mojemu lubemu) cytat, którym lubi mnie obdarzać od czasu do czasu: “życie nie ma sensu, to my mu ten sens nadajemy” Viktor E. Frankl. Dlatego nie ma znaczenia, co robicie lub czego nie, ale ma znaczenie jak się przy tym czujecie i jak byście chcieli się czuć. Życzę wam cierpliwości i wytrwałości w procesie wychodzenia z przysłowiowego dołka. Niech moc będzie z wami!