Taka niby całkiem niewinna sytuacja w oczekiwaniu na wpuszczenie na pokład samolotu:
On nerwowo (wręcz rozpaczliwie) szuka czegoś w bagażu podręcznym, ona stoi nad nim i podniesionym tonem wyrzuca z siebie "no jak to zapomniałeś! Przecież mówiłam ci żebyś spakował...", obok stoi mała dziewczynka niewzruszona zupełnie
zaistniałą sytuacją. Kobieta powtarza tą samą kwestię w odstępach około 2 sekundowych, na przemian z jego panicznym wzdychaniem, ocieraniem potu z czoła i wywracaniem całej zawartości bagażu po raz kolejny.
A ja obserwuję i spokojnie oddychając dziękuję, że mnie tego typu sytuacje nie dotyczą. Tu pokłon czy też ukłon jakkolwiek ktoś woli w stronę mojego męża Karola.zaistniałą sytuacją. Kobieta powtarza tą samą kwestię w odstępach około 2 sekundowych, na przemian z jego panicznym wzdychaniem, ocieraniem potu z czoła i wywracaniem całej zawartości bagażu po raz kolejny.
Co ma na celu wprowadzenie nerwowej atmosfery i obarczenie drugiej osoby poczuciem winy za to co zrobiła, lub czego nie zrobiła? Jakby w życiu było za mało stresu i trzeba było jeszcze sobie dodawać jakimiś pierdołami.
"No jak to zapomniałeś?!" No tak to! Czasu się nie cofnie, co się stało to się nie odstanie, więc:
W jaki inny sposób można się zachować aby nie obarczać winą ani siebie ani innej osoby jeśli coś poszło nie po naszej/czyjejś myśli?
Przypominam sobie wiele nie tylko obserwowanych przeze mnie sytuacji ale i takich w których brałam czynny udział, gdzie w relacjach międzyludzkich poczucie winy było/jest czymś naturalnie i naprzemiennie stosowanym między dwiema stronami danej relacji, z różnym natężeniem i w różnego rodzaju sytuacjach tzn. i tych ważnych i tych błahych, typu zapomniałeś kupić śmietanę...
Tu zamiast różnorodnej broni stosuje się "ty/ja zawsze" lub "ty/ja nigdy".
A przecież nikt z nas nie jest ani "zawsze" ani "nigdy".
Wywoływanie poczucia winy u kogoś lub u samego siebie potrafi sponiewierać najdotkliwiej tych, którzy mają zaniżone poczucie własnej wartości i to, co myślą o sobie samych zależy od tego czy zostaną pogłaskani przez drugą osobę w nagrodę za spełnienie tej osoby oczekiwań czy skarcone za ich nie spełnienie. I tak sobie balansują na linii oczekiwań te "niezgrabne linoskoczki" którym ciągłe napięcie zabiera oddech na sekund kilka lub kilkadziesiąt czasem, bo dopasować się w 100% do czyichś oczekiwań jest niewykonalne ale też uzależniające niczym hazard. Ta adrenalina gdy wrzucasz monetę, szarpiesz za rękę jednorękiego bandyty i czekasz....może tym razem wyskoczą tylko wisienki? I tak przegrać możesz cały majątek, zżarty przez poczucie winy ale adrenalinka silniejsza, wracasz do maszyny bo może jednak tym razem los się do ciebie uśmiechnie.
Każdy jest odpowiedzialny za swoje samopoczucie, a mimo to poczucie winy, że ktoś jest niezadowolony z naszej decyzji czy zachowania zabiera nam radość z wielu cennych chwil życia. A prawda jest taka, że można to przerwać w każdej chwili!!
Pracując w irlandzkich żłobkach widzę, że tu naturalnym jest stosowanie szantażu emocjonalnego już na maluchach, które ledwie przekroczyły rok."I'm so sad with you! I'm so angry with you". I tak od najmłodszych lat wdrukowuje się w „młodych dorosłych”, że życiowym obowiązkiem jest sprawiać innym ludziom radość, broń boże smutek czy złość. Zachowuj się tak aby druga strona była zawsze szczęśliwa czyli jak? Tego nikt nie wie i metoda prób i błędów nie jest w tym wypadku najlepszą gdyż słyszane " I'm so sad with you " od osoby bardzo znaczącej zabija w maluchu nie tylko kreatywność, wiarę w siebie i odwagę w poszukiwaniu rozwiązań ale i wiele, wiele więcej choć to widać dopiero jak maluch jest już dorosłym.
To tak, jak uczenie szczurów, że za oczekiwane od nich zachowanie dostaną przysmak a za niechciane porazi je prąd. Tylko tu jest jeszcze gorzej bo nie stosuje się komentarza "twoje zachowanie" tylko "TY".
Jeśli masz wrażenie, że czasami czujesz się i zachowujesz jak taki niezgrabny linoskoczek balansujący na linii oczekiwań. Gdy poczujesz że jesteś bombardowany oskarżeniami zapytaj siebie "gdzie w tym wszystkim jestem ja? I czy zawsze? (np. Czy zawsze jestem taki...)
Jeśli zżera cię poczucie winy weź kartkę i długopis i odpowiedz na pytania:
Jak się czuję w tej sytuacji?
Jak chciałbym się czuć w zamian?
Co ja mogę zrobić już dziś aby czuć się tak jak ja tego chcę?
I nie pytaj siebie ani innych „dlaczego?”, tylko „po co?” „czego mnie to nauczyło?” albo po prostu przy małych sytuacjach potraktuj coś jako fakt, stało się i już się nie odstanie więc stres i psucie sobie radości z danej chwili jest niepotrzebną stratą czegoś wartościowszego, co może w tym momencie umyka obok nas. Pamiętajcie to wy macie moc decydowania jak się czujecie!
Życzę działań i jeszcze raz DZIAŁAŃ!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz